Już dawno nic nowego nie pojawiało się na blogu i chyba najwyższy czas zmienić to. Postanowiłem wziąć się w garść i dokonywać przynajmniej dwa wpisy w miesiącu. Oczywiście jeśli będę miał coś ciekawego do napisania lub pokazania, bo nie zamierzam nikogo zanudzać (jeśli w ogóle ktokolwiek czyta moje wypociny 😉 ). Ostatniego czasu miałem pod rząd kilka sesji studyjnych i teraz przyszedł czas zabrania się za obróbkę materiału. Po wielu dniach ślęczenia przed komputerem i wpatrywania się w monitor, mogę przedstawić pierwsze efekty mojej pracy.

Na początku chciałbym pokazać kilka zdjęć z sesji Izy. Pomysł na sesje postanowiliśmy zaczerpnąć ze zdjęcia Adrianny Limy. Oczywiście nie zależało nam na idealnym odzwierciedlaniem pierwotnej fotografii, lecz zainspirowała nas delikatność i zmysłowość tego ujęcia. Przyznam się, że dość duże problemy sprawiło nam utworzenie odpowiedniego tła, oraz tak jego naświetlenie, by kolor różowy nie „wchodził” na włosy modelki. Po 40 min walki ze światłami, blendami, wrotami w końcu uzyskaliśmy zadowalający efekt. Była to druga sesja wykonywana w tym studio więc nie zdążyłem jeszcze rozpoznać całego pomieszczenia i sposobu rozchodzenia się w nim światła, ale z każdym następnym razem jest już o wiele łatwiej.

Sesja Izy

Sesja Izy

Sesja Izy

Sesja Izy

Sesja Izy